-kochanie, wstawaj
-ale ja nie chce, on tam jest
-wiem, ale dasz sobie rade, wierze w ciebie
-a kim jesteś żeby coś takiego mówić? Moją rodziną?
Natalia odwróciła się plecami do swojej rozmówczyni. Jej
opiekunka Monika była naprawdę miła, ale świadomość życia w domu dziecka nie
była zbyt wesoła
Nigdy nie poznała swoich rodziców, nawet nic o nich nie
wiedziała. To było straszne. Kiedy miała dziesięć lat uświadomiła sobie że jej
rodzice po prostu wyrzucili ją pod dom sierocińca. Jak jakiegoś psa. Nie dali
niczego od siebie. Tylko zawinęli ją w jakąś szmatę, wsadzili do pudełka i
sobie poszli. Kiedy sobie o tym pomyślała coś w niej pękło. Nieudana próba
samobójstwa jeszcze bardziej ją zniszczyła. Wtedy mieszkała a miłym i
przytulnym domu w Warszawie. Ale po tym jak dyrektor ośrodka dowiedział się że
dziesięcio latka chciała skoczyć z budynku, odesłał ją gdzieś indziej. Gdzieś
na południowy zachód. Do takiej dziury w której nie było nawet policji. A była
tutaj bardzo potrzeba.
Tutejszy dyrektor bił, molestował i gwałcił podopiecznych. I
tylko Monika, była drobnym światłem nadziej w tym morzu smutku.
Trzy lata w tym piekle dały Natalii we znaki. Kiedy dzieci
nie były wykorzystywane do rozrywki musiały ciężko pracować. Nie chodziły do
szkoły więc nie miały żadnej przyszłości. A co ciekawe, nikt nie wiedział co
się dzieje z dziećmi kiedy pełne radości opuszczały to miejsce. Po prostu
wieczorem były a rano już nie. Nikt nie potrafił odpowiedzieć gdzie są? Czym
się zajmują? Czy jeszcze żyją?
-nie, nie jest a bardzo bym chciała mieć taką wspaniałą
siostrę lub córkę
Natalia spojrzała się w oczy swojego anioła. Nie miała
pojęcia jak dziewczyna która miała talent do zajmowania się dziećmi, i taka
dobra osoba tutaj trafiła. Plotka głosiła iż jest to córka dyrektora Nowickiego.
Właśnie Nowicki. Pedofil i zboczeniec. Założył to miejsce
tylko i wyłącznie żeby mieć władzę nad dziećmi. Pochodził z bogatej rodziny,
stąd miał pieniądze na ten nędzny ośrodek. Zatrudniał tylko Monikę, dwie
kucharki i woźnego. Który sprzątał i naprawiał jeśli coś się zepsuło.
Oczywiście nie w pokojach dzieci lub na korytarzach. Tylko w Gabinecie
Nowickiego.
Owy Gabinet nie pasował do tego ponurego miejsca. Urządzony
był elegancko i z klasą. Drewniane meble i różne przedmioty na pułkach, zazwyczaj
ze szkła i skóry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz